Ziemia Noego, marmuru i węży
- Maria Jagodzińska
- 4 wrz 2022
- 6 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 20 kwi 2023
...jednym słowem - Nachiczewan. Jest to eksklawa Azerbejdżanu przedzielona Armenią, ciesząca się statusem republiki autonomicznej. Podobno jeśli uważasz, że w Azerbejdżanie jest dyktatura, nie byłeś w Nachiczewaniu. Postanowiłam sprawdzić, na ile jest to prawdziwe i przy okazji nie paść ofiarą skorpiona, węża ani służb mundurowych, a przede wszystkim - udaru słonecznego, o który tutaj bardzo łatwo, gdyż temperatury powyżej 50 stopni to nic nadzwyczajnego.

Czy samolot Azerbaijan Airlines leci przez terytorium Armenii? Tak. Czy można prosić o miejsce z widokiem na Ararat? Tak. Gratis dorzucają jezioro Sewan i górzyste pogranicze Iranu, a także piękne spojrzenie na Baku. O bilet przy oknie można poprosić na lotnisku, bez problemu go dostaniemy. UWAGA! Ze względu na napiętą sytuację z Armenią, AZAL lata już z powrotem przez Iran, mi się udało załapać w wąskie gardło terminów, kiedy latali nad Armenią. Co ciekawe, dowiedziałam się o tym, będąc już na pokładzie samolotu, 20 minut przed lądowaniem...
Pierwsze wrażenia
Kobieta, która wychodziła z samolotu (ewidentnie miejscowa) tuż przede mną, rozpoczęła ze mną dialog na lotnisku:
- Turystka?
- Tak.
- Po co tu przyjechałaś? Przecież tu nic nie ma.
- Są różne zabytki...
- Wracaj do Baku, tam jest lepiej.
- ...
Nachiczewańska gościnność trochę różni się od azerbejdżańskiej, a może ta pani w dość osobliwy sposób przejawia troskę o zbłąkaną turystkę. Dalej, przed lotniskiem taksówkarz próbował mi wyrwać walizkę, więc postanowiłam pójść na piechotę do hotelu. Tak, 3.5 km w palącym słońcu o godzinie 13:30. Nic to, dotarłam, mimo wielu propozycji podwózki ze strony miejscowych. Witamy na pustyni, z której gdzieniegdzie wystają prawie pionowe ostatki gór. Podobno ten krajobraz to zasługa Arki Noego, która "wyrzeźbiła" go na podobieństwo zgryzu dziecka ewidentnie przesadzającego ze spożyciem słodyczy i napojów gazowanych.
Atrakcje Nachiczewania
O samym regionie pisałam już wcześniej tutaj, a teraz udało mi się zobaczyć go na własne oczy i ocenić. Nachiczewan nie potrzebuje nic, oprócz bazy turystycznej, by stać się punktem na mapie wielu poszukiwaczy przygód. Poniżej prezentuję listę atrakcji wraz ze zdjęciami i wskazówkami, jak i o której najlepiej tam dotrzeć:
Mauzoleum Noego
Jest to jeden z potencjalnych grobowców najbardziej rozpoznawalnej postaci biblijnej, oprócz samego Jezusa. Stosunkowo małe mauzoleum mieści się w centrum miasta Nachiczewan pomiędzy meczetem a twierdzą, którą też warto zobaczyć z zewnątrz i od środka. Byłam w ciągu dnia i w porze zachodu słońca, polecam tę drugą - widać piękny zachód nad górami, przy dobrym powietrzu zobaczymy Ararat, a niebo ma wtedy przepiękne barwy.

Do grobowca prowadzą dwie drogi - jedna od góry, od głównej ulicy, druga od strony dworca kolejowego, od dołu. Należy uważać na sforę psów, które są dość agresywne, rekomenduję pójście w grupie lub z kimś miejscowym, nie zawsze może się nam poszczęścić (mnie uratował miejscowy nastolatek, który przywołał psy, bym mogła przejść, za drugim razem przemykałam za samochodem).
2. Twierdza Alindża (Əlincə Qala)
Położona około 30 km od stolicy autonomii, do obejrzenia potrzebuje od nas przebycia tego dystansu autobusem linii 4 bądź 5 (koszt 5 manatów w jedną stronę) / taksówką (40 manatów za całość) oraz spaceru po 1500 stopniach w górę. Sama twierdza została zbudowana przez Ormian w czasach, kiedy nasi przodkowie czcili Światowida i Peruna (o czym nie powiedzą Wam miejscowi), a zasłynęła bohaterską trzynastoletnią obroną przed siłami Tamerlana na przełomie XIV i XV wieków. Czy warto przejść tyle stopni w palącym słońcu, by obejrzeć te azjatyckie Machu Picchu?

Niech za odpowiedź posłuży ten widok :)
Ponadto, po drodze zobaczymy charakterystyczną Górę Węży. Zdania są podzielone: jedni mówią, że faktycznie roi się tam od żmij, drudzy upatrują genezy nazwy od kształtu góry. Dla mnie nie ma ona nic wspólnego z jadowitym gadem, zresztą oceńcie sami:

Półpustynny krajobraz to wizytówka eksklawy, góra wyrasta znad wielkiej piaskownicy, a łąki sa pożółkłe od słońca.
3. Mauzoleum Momine Chatun (Mominə Xatun)
To tradycyjny grobowiec żony jednego z chanów, ozdobiony wersetami z Koranu u góry, zbudowany na planie ośmioboku, wyższy, niż mauzoleum Noego, oddalony od niego o około kilometr w stronę dworca autobusowego. Moim zdaniem prezentuje się lepiej w ciągu dnia, ponieważ łatwiej jest uchwycić detale dekoracyjne budowli.

4. Pałac Chana (Xan Sarayı)
Znajdziemy go tuż za grobowcem Momine Chatun i naprawdę, ciężko przeoczyć tak dużą budowlę. Pałac można zwiedzać również wewnątrz, wstęp jest bezpłatny, ale należy się przygotować na to, że pracownicy muzeum zrobią Wam zdjęcie i znajdziecie je na ich oficjalnym instagramowym profilu. Nie jest to szkodliwe, chociaż osobiście nie lubię, gdy ktoś robi mi zdjęcia z ukrycia i zamierza publikować bez mojej wiedzy. Problem w tym, że pracownicy nie mówią ani po angielsku, ani po rosyjsku, więc dogadamy się albo po azerbejdżańsku, albo będziemy mieć szczęście i trafimy na przewodnika parki Amerykanów władającego angielskim w stopniu komunikatywnym (mój przypadek). Z zewnątrz pałac wygląda tak:

...a wnętrze prezentuje się następująco:

5. Jezioro Batabat (Batabat Gölü)
Tam dostaniemy się wyłącznie autem. Położone 55 km od miasta Nachiczewan przy granicy z Armenią, jezioro to skrywa kilka ciekawostek. Po pierwsze, woda w nim jest bardzo zimna, mimo panujących wokół upałów. Po drugie, z wpływającego do jeziora podziemnego strumyka warto zaczerpnąć do butelki wody, która jest orzeźwiająca i jeszcze bardziej zimna. Po trzecie i najlepsze, po jeziorze pływa wyspa. Tak jest, nie ma ona połączenia z dnem i przemieszcza się wraz z okazałymi drzewami na jej środku to tu, to tam.
Najlepsza pora do zobaczenia? Zachód słońca. Porada praktyczna: wyjątkowo warto zabrać bluzę, można dość szybko zmarznąć i należy przygotować się na dużą różnicę temperatur. Sama droga tam wiodąca jest atrakcją ze względu na piękne góry, przesmyki i liczne jeziora (ale już bez pływających wysp). Jeżeli po drodze spotkacie żołnierzy, to nic nadzwyczajnego. Cała republika to jedna baza wojskowa.

Garść wskazówek praktycznych
Ta sekcja ma za zadanie obalić pewne mity narosłe wokół Nachiczewania i przygotować polskiego turystę na świadomą podróż. Zaczynamy!
Jak się dostać do Nachiczewania?
Samolotem z Baku. Tylko i wyłącznie. Lot trwa około godziny, kosztuje dla obcokrajowca 70 manatów (obywatele Azerbejdżanu mają taniej, 50) i przed odlotem nie ma odprawy. W bagażu podręcznym można przenieść napoje w normalnych butelkach, zaś w cenę biletu wliczony jest bagaż 23 kg, lecz nikt nie przywiązuje wagi do ilości ani opakowań - wiele osób przewozi kilka kartonów zawierających nawet artykuły spożywcze na handel i obsługa lotniska nie robi żadnego problemu.

Widok z okna samolotu stojącego na płycie lotniska
2. Czy tutaj naprawdę nie wolno nosić krótkich spodenek?
Można, ale mało kto nosi ubiór odsłaniający kolana. Jest to spowodowane słońcem i ryzykiem poparzenia skóry. Nikt mi nie zwrócił uwagi za krótkie spodenki, ale polecam coś długiego i przewiewnego. Warto też zakryć ramiona, w ciągu pół godziny można się sparzyć. Co robimy w takiej sytuacji? Idziemy do sklepu po jogurt - dovğa i nacieramy nim bolące miejsca, po pół godziny spłukujemy. Pomaga. Przed każdym wyjściem należy wysmarować się kremem z wysokim filtrem, na tatuaże kładziemy podwójną warstwę.

Dworzec kolejowy tuż po zachodzie słońca
3. Gdzie zarezerwować pobyt?
Do wyboru mamy trzy hotele, dwa drogie, jeden w przystępnej cenie, niby ma 3 gwiazdki, ale to są nachiczewańskie trzy gwiazdki. Obsługa hotelu siedzi w restauracji i je, w pokoju, w którym miałam mieszkać, przeciekał sufit i w łazience była spora kałuża, więc poprosiłam o wymianę. Wi-Fi raz działa raz nie, tylko jeden pracownik zna angielski i rosyjski, żeby móc używać prysznica, musiałam jedną ręką cały czas trzymać wihajster przy kranie, prześcieradło miało dziurę po pecie. Plusy: można palić w pokoju, klimatyzacja dobrze działa, lokalizacja.

Kampus uniwersytecki
Niestety, innych opcji nie ma, chyba że znamy kogoś stamtąd i jedziemy do tej osoby. Utworzył się tam swoisty oligopol hotelowy, jednak placówki nie są przygotowane na obsługę gości z zagranicy, wyłączając Turków - podobieństwo języków sprawia, że przedstawiciele tej nacji są w stanie się dogadać.
4. Jak się przygotować finansowo?
To jest ciekawy element programu, ponieważ w sklepach zaobserwowałam dualizm cenowy. Produkty lokalne są średnio o połowę tańsze, niż te z Azerbejdżanu centralnego. Batona kupimy za 20 kopiejek, wodę za 30, owoce i warzywa są po prostu śmiesznie tanie, ale je akurat polecam kupować nie w markecie, a od ulicznych sprzedawców, zwłaszcza nieoficjalny symbol Azerbejdżanu - arbuza. Za typowe zakupy spożywcze wydamy połowę tego, co w Polsce, nawet przy tak strasznym kursie manata, jaki jest obecnie (2.77 PLN). Jedzenie jest świeże i bezpieczne dla żołądka, chociaż na początku z mięsem trzeba powoli, jeśli wcześniej nie mieliśmy styczności z Kaukazem.

Pamiątki można kupić także tutaj, we wnętrzu powyższego budynku (Plac Zegarowy), na który polecam zajrzeć, zwłaszcza o pełnej godzinie.
5. Inne osobliwości regionu
- powietrze jest bardzo suche, należy zawsze mieć ze sobą przynajmniej litr wody;
- ludzie mają ciemniejszą karnację niż w Azerbejdżanie centralnym, więc Polak tam przykuwa uwagę. Spokojnie, oni się patrzą, bo jesteśmy inni, mężczyźni nie zaczepiają samotnie idących kobiet w celach matrymonialnych, raczej z pytaniem jak mogą pomóc;
- policjanci są przyjaźnie nastawieni do naszego narodu, ja zostałam poczęstowana arbuzem i ledwo wymigałam się od gałązki pomidorów i kiści winogron do domu. Porozumiewaliśmy się przez translatora, a Polskę skojarzyli z Robertem Lewandowskim;
- jest tu bardzo czysto i bezpiecznie, samochód można śmiało zostawić na parkingu otwarty z opuszczonymi szybami, nie ma kradzieży kieszonkowych ani oszustw;
- bloki są ładniejsze, niż w Azerbejdżanie centralnym. Tu nie ma dobudowanych balkonów, a spora część bloków ma marmurowe elementy. Tak, to jest prawdziwy marmur i połowa miasta, jeśli nie lepiej, jest w niego obleczona. Tak można mieszkać...

Czysto, zielono, schludnie, nic, tylko się przeprowadzać. Ale jest jedno "ale": służby migracyjne są wybitnie zainteresowane obcokrajowcami, co widać przy wylocie, gdzie nie tylko celnicy sprawdzają wnikliwie paszport, ale też trzeba się zameldować w okienku u pani z migration service.
Podsumowanie
Tym razem będzie wyjątkowo krótkie. Czy warto? Warto. Moja ocena: 9/10, za ten hotel, możliwość dostania się tylko samolotem i paranoję migracyjną, którą można jednak zrozumieć trudnym sąsiedztwem i czteroma ormiańskimi pieczątkami w moim paszporcie.
Czy jeden pełny dzień w Nachiczewaniu wystarczy na te atrakcje wymienione w artykule ?