top of page

Wsi spokojna, wsi wesoła…

Azerbejdżan dzieli się na bogate Baku i biedną prowincję. Kilkanaście km za stolicą kończy się asfalt, zaczyna droga piaszczysta, kręta, pod górkę, dość wąska. Mieszkańcy dzielnie dają sobie radę ze zjazdem czy podjazdem – ciekawe, jak sytuacja wygląda zimą? Godzinę drogi dalej widać prace – kładą asfalt, czyli jest nadzieja. Nie zmienia to faktu, że reszta kraju jest po prostu zaniedbana.



Najpopularniejsze auto na wsi to stara Łada w sedanie (2104 bodajże). Posiadanie starego Mercedesa świadczy o statusie – albo właściciel dorobił się w Baku, albo znalazł inny pomysł na dochodowy biznes. Łazienka to szok. Na wejściu wita nas stadko muszek, a zamiast sedesu w kabinie jest coś jakby umywalka wsadzona w podłogę. Wszędzie smród, a z rury doprowadzającej wodę trochę się jej wylewa. Na końcu tej rury wisi sznurek – ekwiwalent spłuczki. Po kilku minutach niedowierzania, obrzydzenia i rewelacji „zapachowych” wyjście na świeże powietrze to jak przekroczenie bram Raju.


Mieszkańcy żyją w domach raczej murowanych, ale biednych. Nie każdy ma prąd i bieżącą wodę, podobnie ogrzewanie. Sieć wodociągowa od momentu wybudowania jej przez Polaków na przełomie XIX i XX wieków raczej nie była modernizowana. Niebezpieczne drogi w górach nie mają barierek, nie są też zabezpieczone przed osuwiskami. Najwyżej wpadniecie do wąwozu albo kamienie Wam zlecą na głowę, bywa.


Najczęstszą przyczyną zatorów na drogach są przechodzące po niej stada bydła – krów, kóz czy owiec. W takiej sytuacji trzeba po prostu stanąć i poczekać, nie ma opcji przebicia się przez tę falę. Można też pomóc pasterzowi przegonić zwierzęta dalej. Jak jechałam małym autobusem do Lahica, kierowca wykonywał slalom między krowami. Do dziś pamiętam z lekcji historii terminy Polska A i Polska B, Azerbejdżan ma przed sobą większe wyzwanie, gdyż klasę określiłabym jako D. A trzeba równać do A+.


Powyżej: ja na tle motoryzacyjnego klasyka azerbejdżańskich ulic


Powszechny jest widok babuszek sprzedających jedzenie, przyprawy, wyroby regionalne (skóry zwierzęce, dywany, wyroby metalowe) w miejscowościach bardziej turystycznych. O samym Lahicu opowiem w odrębnym wpisie, lecz stragany spotkamy praktycznie wszędzie – lokalni mieszkańcy także kupują właśnie tam, odległości do supermarketów są większe, niż w Polsce. Poza tym, lepiej brać od swoich niż ze sklepu, przynajmniej znamy osobę i jakość oferowanych przez nią towarów.



Na koniec, dla osób które chcą się wybrać do Azerbejdżanu i zobaczyć nie tylko Baku, małe ostrzeżenie: nie zdziwcie się. Różnice są kolosalne, o ile Baku może pretendować do standardów europejskich, a czasem nawet je przewyższać, o tyle wieś wygląda obecnie momentami gorzej, niż wieś mojej babci przed wybuchem II wojny światowej. Może właśnie te niskie standardy są przyczyną, dla której ludzie decydują się opuścić rodzinne strony i szukać szczęścia w stolicy?

 
 
 

コメント


Post: Blog2 Post

Formularz subskrypcji

Dziękujemy za przesłanie!

©2020 by Maria Jagodzińska. Stworzone przy pomocy Wix.com

bottom of page