Turkmenistan
- Maria Jagodzińska
- 15 lis 2020
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 21 mar 2021
Czekając na wieści z Karabachu, dziś zabieram Was w trochę dalszą podróż, do Turkmenistanu, kraju, w którym ostatnio odsłonięto pomnik psa miłościwie panującego prezydenta (sześć metrów wysokości, pozłacany) i którego neutralność szanuje nawet koronawirus (a szwajcarskiej nie uszanował). Na pierwszy rzut oka, Turkmenistan to modelowy przykład typowej poradzieckiej „demokracji”, który nas, Europejczyków – bawi, lecz z perspektywy obywatela tego kraju, a nawet turysty wybierającego się w te strony, zaczyna konsternować. Dlaczego?

Jadąc tam na dłużej niż 5 dni, mamy obowiązek wykupić wycieczkę organizowaną przez państwo. Jakąkolwiek, ale od propagandy cudowności i dobrobytu nie uciekniemy. W rzeczywistości kraj ten to dwie pustynie i trzy drogi asfaltowe na krzyż, ale z dostępem do Morza Kaspijskiego. Chociaż tyle. Jak na tak dużą powierzchnię, kraj niezbyt ma się czym pochwalić, ale spróbujmy z niego wydobyć kilka interesujących informacji.

Źródło: http://www.theworldmap.net/country/big/turkmenistan/
Po pierwsze, zasoby gazu ziemnego Turkmenistanu są tak duże, że oni sami do końca nie wiedzą, ile go mają. I jak to w tych stronach bywa, pojawiła się warstwa bajecznie bogatych związanych ze środowiskiem prezydenta Gurbanguly Berdimuhamedowa i biedne społeczeństwo, żyjące z czego się da. I o ile Kazachstan stara się nadrabiać zaległości i inwestować w kapitał ludzki, o tyle tutaj zbytnio to nikogo nie obchodzi. Jedyny bonus jaki dostają od życia, to praktycznie darmowa benzyna – litr kosztuje 1/5$ + obywatele dostają różne talony na paliwo.
Po drugie, kraj ogłosił się neutralnym i w związku z tym postawiono taki oto pomnik, nazywany Arką Neutralności, a i całe centrum Aszchabadu jest jednym wielkim kompleksem pozłacanego marmuru. Przepych tej części miasta kontrastuje z całą resztą kraju, no ale kto bogatemu zabroni?

Po trzecie, na pustyni mieszczą się tzw. wrota piekieł (krater Derveze) – jest to lej pośrodku niczego, z którego bez przerwy od ponad 100 lat wydobywa się gaz ziemny i od razu spala. Nikt jeszcze nie wpadł jak to ugasić, dlatego ta dość nietypowa atrakcja przyciąga turystów, którzy zdecydowali się tam pojechać. I którzy przeszli skomplikowaną procedurę wizową.

Do Turkmenistanu dostaniemy się bądź samolotem na przykład z Moskwy, bądź promem z Baku, bądź pociągiem z Iranu (jeśli akurat jedzie, albo wyskoczymy w trakcie jazdy z Moskwy do Duszanbe). Oczywiście można też i samochodem z Kazachstanu, ale po co niszczyć zawieszenie na drogach wątpliwej jakości?
Kraj, chociaż jest 1.5 raza większy od Polski, zamieszkuje jedynie 5 milionów ludzi. Nic w tym dziwnego, jeśli weźmiemy pod uwagę, że 80% jego powierzchni zajmuje piasek. Połowa ludności zajmuje się rolnictwem.

Poza stolicą.
Źródło: https://turystyka.wp.pl/turkmenistan-tajemniczy-kraj-w-ktorym-nie-chca-turystow-6299086667794561a
Wpisując w Google frazę „Turkmenistan absurdy” dowiemy się wielu ciekawych informacji, chociażby o poprzednim władcy, pardon, prezydencie, zwanym Turkmenbaszą, który: zakazał noszenia brody i złotych zębów, balet uznał za pornografię, miał chorobę psychiczną – paranoję, zmienił nazwy miesięcy na pochodzące od imion swojego i swoich krewnych, a jego wizerunek można było spotkać nawet na jogurcie czy keczupie. Jak to piszę, uwierzcie mi, że płaczę ze śmiechu i nad losem tych ludzi, którzy mają nieszczęście żyć w tym kraju.

Nijazow popełnił książkę będącą autobiografią, przewodnikiem życiowym i zbiorem przepisów kulinarnych w jednym, która zwie się Ruhnama. Jest dostępna w języku polskim, gdyż PGNiG chcąc inwestować w tym kraju wiecznej szczęśliwości, musiała najpierw przetłumaczyć tę świętą księgę na język polski, gdyż takie są warunki. Po lekturze tego wiekopomnego dzieła staniemy się lepszymi ludźmi, a trzykrotne jej przeczytanie daje nam pewne miejsce w raju. W końcu to Turkmeni odkryli Amerykę i wynaleźli koło, a sam Turkmenbasza jest potomkiem Aleksandra Wielkiego.

Gdy Nijazow, domagający się postawienia go na równi z Jezusem i Mahometem, nagle zmarł na zawał, schedę po nim przejął Berdimuhamedow, z zawodu dentysta. Zakazał posiadania czarnych aut, zablokował większość Internetu, mimo obietnic rozluźnienia i wprowadzenia kapitału zagranicznego wyciągnął swój kraj na ostatnie miejsce podium niechlubnego rankingu przodowników łamania praw człowieka, a korupcja ma się tu świetnie. Każdy obywatel musi mieć rower, a prezydentowi „sto lat” na jego urodzinach w 2015 roku zaśpiewała sama J-Lo.

Źródło: https://www.tvp.info/40908630/turkmenistan-prezydent-gurbanguly-berdimuhamedow-to-czlowiek-renesansu
Podsumowując, „bliższa Korea Północna” to zapewne kraj dobrych ludzi, ale uciśnionych na tyle, że sami boją się sprzeciwić władzy. 543 marmurowe budynki w Aszchabadzie nie są w stanie zasłonić absurdów i terroru władz. Choć Turkmenistan stwarza pozory demokracji, np. organizując wybory prezydenckie, to nie ma możliwości, by opozycja (która w ogóle jeśli istnieje, to albo uciekła za granicę, albo siedzi w więzieniach) cokolwiek ugrała. Turkmenistan to modelowy przykład satrapii i państwa, które nie wykorzystało swojej szansy na lepsze życie po rozpadzie ZSRR.
Comments