Prowokacje Iranu a układ sił w regionie
- Maria Jagodzińska
- 9 paź 2021
- 5 minut(y) czytania
Dzisiaj skorzystam z wiedzy nabytej podczas studiów i przyjrzę się krytycznym okiem, co takiego robi Iran, jego wojska i dowództwo polityczne oraz jak to wpływa na układy sojusznicze w regionie i nie tylko.
Fakty - co się dzieje w Iranie?
Ostatnich kilkanaście dni to wzmożona działalność wojsk irańskich przy granicy z Azerbejdżanem a także aktywność Ajatollaha na Twitterze, który wprost wysuwa groźby pod adresem swojego północnego sąsiada. W czym jest problem? Przywódcy religijnemu Iranu nie podobają się dobre stosunki Azerbejdżanu z Izraelem (Izrael został pomówiony o utrzymywanie kontyngentu wojskowego w Nachiczewaniu, czemu stanowczo zaprzeczył ambasador Izraela w Baku), Turcją (w tym prowadzone niedawno wspólne manewry wojskowe w Nachiczewanie), Pakistanem i innymi państwami. Kilka dni temu pojawił się następujący komunikat:

Tłumaczenie treści: W problemach północno-zachodniego Iranu irańskie siły zbrojne działają mądrze i potężnie. Lepiej, żeby inni postępowali mądrze i nie dopuszczali problemów dla regionu. Ci, którzy kopią studnie dla swoich braci, sami wpadają do studni.
Źródło: https://twitter.com/khamenei_ir/status/1444657990938808324, Google Tłumacz
Czy Ajatollah zna język azerbejdżański? Możliwe, ponieważ sam ma takowe pochodzenie. Więc dlaczego chce napadać kraj, który powinien być mu bliski? Wyjaśnienie jest proste: Azerbejdżan to państwo świeckie, narodowe, tolerancyjne religijnie i oparte na świeckim prawie. Iran to jego przeciwieństwo - tu nie liczy się narodowość, tylko religia - islam szyicki. W Iranie obowiązuje prawo szariatu, czyli islamskie, co wiąże się z tragiczną sytuacją prawną kobiet, zakazem spożywania alkoholu i wymierzaniem kar cielesnych. W Azerbejdżanie kobiety cieszą się pełnią praw obywatelskich od ponad 100 lat. Azerbejdżan to zagrożenie dla Iranu, tym bardziej, że 1/4 populacji tego drugiego to etniczni Azerbejdżanie mieszkający w północnych ostanach (prowincjach), a nieposiadający żadnych praw jako mniejszość i często podlegający represjom.
Analiza sytuacji na granicy i czynników w obu państwach
Iran zdaje się być okrążony - z północy może liczyć na słowne poparcie Rosji i Armenii (ta druga powoli się wycofuje z objęć Teheranu) oraz wroga - Azerbejdżan, na zachodzie ma kolejnych wrogów - Turcję i Izrael (i stojące za nimi Stany Zjednoczone; Izrael i Iran nie mają wspólnej granicy). Ze wschodu - niestabilny i pogrążający się w kryzysie humanitarnym Afganistan, a dalej wrogo nastawiony Pakistan. Północny wschód to turkmeńska dyktatura, która ogłosiła neutralność, więc istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, iż Turkmenistan zaangażuje się w konflikt. Od południowego zachodu Iran graniczy z Irakiem, z którym ma bardzo skomplikowane relacje (więcej tu: https://www.atlanticcouncil.org/blogs/menasource/how-to-normalize-the-iraq-iran-relationship/), a sam Irak nie wydaje się być zainteresowany tym, co dzieje się u jego wschodniego sąsiada.
Problemem dla Teheranu jest obecność etnicznych Azerbejdżan w wojsku irańskim i ich niechętny stosunek do toczącego się pokazu sił. Dezercja? Możliwe. Przejście na stronę "wroga"? Możliwe. Iran nie może być pewien nawet części swoich sił zbrojnych - poszczególne jednostki mogą odmówić wykonania rozkazu ataku.

Azerbejdżan jest przejęty sytuacją i nikt na najwyższych szczeblach władzy nie lekceważy rosnącej aktywności wojskowej przy granicy, lecz też nie panikuje. Póki co, politycy powstrzymują się od mogących wzbudzić niepokój oświadczeń i skupiają się na niedawno zakończonych manewrach prowadzonych wespół z wojskami tureckimi. Obecność Turków w Nachiczewanie wpływa krzepiąco na morale społeczeństwa i władz. Prezydent kraju, Ilham Alijew, odniósł się jedynie do zarzutów irańskich dot. rzekomej obecności wojsk izraelskich w Azerbejdżanie i stanowczo je zdementował. Główne zadanie stojące przed azerbejdżańskimi władzami to polepszenie relacji z Armenią oraz wspieranie turecko-ormiańskiego porozumienia.
Baku skupia się na stworzeniu trwałego rozwiązania pokojowego na Kaukazie i usuwaniu min z odzyskanych terytoriów. Ważnym elementem polityki Azerbejdżanu jest cały czas Karabach, głównie z powodu pierwszej rocznicy wybuchu wojny i wspominania o odbijaniu kolejnych miejscowości. Jeżeli Armenii udałoby się zbudować trwałe, chociażby poprawne relacje z Turcją i Azerbejdżanem, można by śmiało mówić o przełomie na Kaukazie. Czy się uda? Czas pokaże. Ze strony azerbejdżańskiej wypłynęła wola polityczna porozumienia, Ormianie otworzyli swoją przestrzeń powietrzną dla azerbejdżańskich samolotów i odwrotnie.

Zdjęcie z 2019, źródło: https://oc-media.org/features/proposals-to-include-nagorno-karabakh-in-peace-talks-raise-red-flags-in-azerbaijan/
Wpływy państw trzecich
Zaczniemy od największego gracza na arenie międzynarodowej, czyli USA. O ile Stany Zjednoczone, ze względu na silne wpływy ormiańskiego lobby w polityce i przy obecnym prezydencie nie są sojusznikiem Azerbejdżanu, o tyle przeważający jest stosunek do Iranu. Amerykanie czekają na okazję, by rozpocząć konfrontację z Iranem. Idealnym pretekstem może stać się (oprócz wdrożenia programu nuklearnego we współpracy z Rosją) np. ostrzał granicy z Azerbejdżanem, zwłaszcza w Nachiczewaniu. Dlaczego tu?
Ponieważ tu wchodzi na scenę drugi, również potężny gracz. Jest nim Turcja, gwarant bezpieczeństwa eksklawy nachiczewańskiej i członek NATO. Na mocy traktatu w Karsie (miasto w północno-wschodniej Turcji) z 1921 roku, gdy terytorium Nachiczewania zostanie bezprawnie naruszone przez inny kraj, tureckie wojska mają pełne prawo do walki z agresorem. Turcja może uruchomić art. 5 Traktatu waszyngtońskiego, co sprawi, że do walki włączą się wojska państw obszaru euroatlantyckiego. Turcy mają jeszcze jeden ważny powód, by nie lubić Iranu - to różnice religijne. Turcy są religijni w podobnym stopniu jak Polacy i wyznają islam sunnicki. Sunnici i szyici, delikatnie mówiąc, nie przepadają za sobą. W takim razie skąd bierze się braterstwo Turcji i Azerbejdżanu?

Odpowiedzi należy szukać w czasach przedislamskich i pokrewieństwie obu narodów. Dla Turków więzy krwi są ważniejsze niż religijne, dlatego Azerbejdżan jest kolorowym ptakiem wśród narodów turkijskich i utrzymuje co najmniej poprawne relacje z innymi państwami swojej grupy narodowościowej, takimi jak Kazachstan czy Uzbekistan. Kolejny element wiążący oba państwa to fakt bycia najstarszymi republikami demokratycznymi w orientalnym świecie. Rasulzade i Ataturk nadal pozostają ikonami w swoich ojczyznach i społeczeństwa odnoszą się do nich z bardzo dużym szacunkiem.

Turcy oguzyjscy, źródło: https://alchetron.com/Oghuz-Turks
Omówiłam USA i Turcję, pozostają nam jeszcze Rosja, Izrael oraz Armenia, wbrew pozorom utrzymująca bliskie relacje z Iranem. Kolejny paradoks na kaukaskiej szachownicy to dobre stosunki najstarszego chrześcijańskiego państwa i szyickiej dyktatury. Iran wspierał Armenię w konflikcie o Górski Karabach zarówno w zeszłym wieku, jak i zeszłym roku. Postawa Teheranu wynika z wrogości wobec Azerbejdżanu i prawdopodobnie, gdyby konflikt toczył się między Gruzją a Azerbejdżanem, ta pierwsza miałaby irańskie poparcie. Co ciekawe, Armenia jest obecnie na dobrej drodze do zawarcia porozumień zarówno z Turcją, jak i Azerbejdżanem, co byłoby przełomem w relacjach Erywania z Ankarą zwłaszcza. I uniezależnieniem od Teheranu.

Źródło: https://moderndiplomacy.eu/2019/06/06/armenia-iran-good-neighbourly-relations-absolute-necessity/
Rosja historycznie była wrogiem Iranu, lecz niedawno doszły do nas informacje, iż zamierza wspierać Iran w budowie jego programu jądrowego. Znowu: jest to zabieg przeciw innemu państwu, w tym wypadku USA. Czy Putin liczy na rozszerzenie swoich wpływów na Iran? Całkiem możliwe, ponieważ oznaczałoby to przybliżenie się do Zatoki Perskiej i jej bogactw energetycznych, a także wgląd w struktury zbrojne Iranu.

Źródło: https://www.eurasiareview.com/07102021-iran-russia-discuss-regional-issues-promotion-of-ties/
Izrael został w tę układankę zaangażowany mimo woli. Na przestrzeni wieków Żydzi w Azerbejdżanie unikali wszelkich form prześladowań (jeśli już, ze strony carskiej / socjalistycznej Rosji, ale nigdy Azerbejdżan jako narodu) i cieszyli się spokojem oraz możliwościami rozwoju. Izrael wsparł Azerbejdżan w konflikcie z 2020 roku poprzez sprzedaż nowoczesnej broni, natomiast z Iranem pozostaje w kiepskich stosunkach z winy Teheranu - kierowanie gróźb w stronę państwa będącego de facto najważniejszym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych jest bardzo nieodpowiedzialne. Izrael sam dysponuje nowoczesnym i potężnym arsenałem, nieoficjalnie bronią atomową, a Waszyngton nie odmówi pomocy w przypadku zagrożenia.

Źródło: https://vestnikkavkaza.net/analysis/Ways-of-reviving-the-Turkey-Azerbaijan-Israel-triangle.html
Na scenie pojawia się jeszcze Pakistan, sojusznik Azerbejdżanu (Baku uznaje sporny region Kaszmiru za terytorium pakistańskie, w związku z czym jest w złych stosunkach z Indiami), dysponujący relatywnie dużą armią i znany na Zachodzie jako azyl dla terrorystów. Pomijając ostatnie, niedawno odbyły się manewry wojsk azerbejdżańskich, tureckich oraz pakistańskich, co oznacza zacieśnienie wojskowej kooperacji między tymi trzema państwami.

Kadr ze wspólnych manewrów wojskowych, źródło: https://www.hurriyetdailynews.com/turkey-azerbaijan-pakistan-start-joint-military-exercises-167822
Co będzie dalej?
Nie wiadomo. Iran wygląda, jakby szukał atencji na arenie międzynarodowej i, używając języka potocznego, "robi dramę" celem zwrócenia uwagi na siebie, a możliwe - odwrócenia jej od tego, co się dzieje lub wydarzy w niedługiej przyszłości na południu kraju. Czy za zachowaniem godnym stereotypowej nastolatki stoi coś więcej? Zobaczymy. Wiadomym jest, że próba wejścia w posiadanie broni atomowej zostanie storpedowana przez Waszyngton - czy w sposób dyplomatyczny, czy jednak dosłowny - ciężko przewidzieć.
Rosnąca potęga Iranu nie w smak Pakistanowi, a warto przypomnieć, iż państwo to zalicza się do elitarnego klubu posiadaczy broni atomowej. Zauważmy, ile krajów z arsenałem nuklearnym zdążył "zdenerwować" Iran - oprócz Pakistanu mamy USA (stary, ale wciąż odgrzewany i trwający konflikt), Turcja (kraj NATO objęty polityką udostępniania broni jądrowej) oraz Izrael (nieoficjalnie, ale jednak). Odnoszę wrażenie, iż Teheran zachowuje się co najmniej lekkomyślnie. Pytanie brzmi: jaką cenę zapłaci za swoje zachowanie? Bo że zapłaci, nie ulega wątpliwości.
Comments