Azerbejdżan po raz czwarty
- Maria Jagodzińska
- 14 lis 2022
- 4 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 20 kwi 2023
Wstęp
Niby nic nie powinno zdziwić, nic nowego i w ogóle, a jednak. Tym razem los rzucił mnie do Baku i Nachiczewania. O tym drugim już opowiadałam, dodam tylko, że na nachiczewańskie lotnisko wchodzi się jak do kina - bez biletu nie wpuszczają, a tragikomedia zaczyna się za drzwiami, gdzie trzeba walczyć o miejsce w kolejce do odprawy i tłumaczyć celnikom, co to jest e-papieros oraz liquid do niego. W Baku nie uniknęłam jednak kilku nowych doświadczeń, z czego się cieszę, ponieważ wzbogaciło to moje pojęcie o tym mieście. Post, który miał wylądować dawno temu na blogu, jest dostępny (dopiero, shame on me) od dzisiaj.

Na pytanie "Baku jest ładniejsze dniem czy nocą?" odpowiadam stanowczym - nie wiem.
Nowa lokalizacja i dojazd
Tym razem dane mi było mieszkać koło skweru flagi. Tytułowej postaci nie było, ponieważ ze względu na większy maszt w Turkmenistanie i Arabii Saudyjskiej, Azerbejdżanie postanowili zwiększyć swój, tak, by cały czas był numerem jeden na świecie pod względem wysokości. Widziałam jedynie części masztu i kręcące się po placu maszyny.

Nagroda pocieszenia to perełka nowoczesnej architektury - Deniz Mall, czyli centrum handlowe mające kształtem swoim przypominać kwiat lotosu
Dojazd z lotniska jest możliwy autobusem, który jedzie do dworca kolejowego, autobusowego i stacji metra w jednym - tak jest, chodzi o 28 Maja. Jeżeli do naszej lokalizacji bliżej będzie z Koroglu, to tam się zatrzymuje, nigdzie indziej. Dalsza podróż w akurat tym kierunku odbywać się może autobusem linii 5 bądź 125.
Właśnie, autobusy...
Pierwszy raz w życiu skorzystałam w Baku z autobusu. Nie różni się on zbytnio od warszawskich, chyba że trafimy na tzw. "dziką linię", czyli mały i stary autobus niespełniający żadnych norm środowiskowych, którego klimatyzacja to po prostu otwarte w trakcie jazdy drzwi wejściowe. Jest on absolutnie nieprzystosowany dla osób niepełnosprawnych, trzęsie się w trakcie jazdy i ogólnie polecam znaleźć miejsce siedzące (dla własnego bezpieczeństwa, naprawdę, lepiej smażyć się na słońcu wpadającym przez szybę, niż stracić kilka zębów).

Były znicz olimpijski, obecnie restauracja. Tutaj dotrzemy już tylko samochodem bądź na piechotę.
Mają swoje marszruty, swoje rozkłady i swoje zasady. Jeżeli nie wiecie, jaka jest trasa danej linii, to Wasz problem. Na przystankach nie ma informacji, w samych autobusach (mówimy o nowszych) niby na ekranach wyświetlają się kolejne przystanki, najczęściej jednak ostatnie na trasie, ale jeżeli nie znamy dokładnej nazwy naszego punktu B, albo ekran się zatnie, to koniec.

Z Baku jest jak z ich autobusami, bywa staro i brzydko albo nowo i pięknie
Rozkład jazdy jest na zasadzie "jak będzie to będzie", w godzinach szczytu szybciej jest iść na piechotę w niektórych lokalizacjach, aby skorzystać z tego typu transportu publicznego potrzebna jest karta miejska, którą odbijamy przy wejściu. Bilet kosztuje 30 lub 40 qapików, w zależności od linii. Lotniskowa jest droższa, 1,30 AZN.
Wszystko, co jedzie z centrum, jest zapchane, a ludzie pchają się do drzwi, jakby coś za nimi chciało ich zjeść. Żeby wyjść z takiego autobusu, należy myśleć o przeciskaniu się przystanek wcześniej i utorować sobie chociażby kilka kroków w kierunku drzwi środkowych / ostatnich (te z przodu są dla wchodzących). Na całym Kaukazie pojęcie "przestrzeń osobista" jeszcze nie jest do końca znane.
Miasto samo w sobie
... jest ładne. Ropa nadal pływa po morzu, będąc na spacerze, spotkałam nawet węża morskiego po raz pierwszy w życiu, lecz są niegroźne, nawet jeśli ukąszą. Dużo ludzi po bulwarze przemieszcza się na hulajnogach elektrycznych albo rowerach, mężczyźni uczą swoje żony jeździć na dwóch kółkach, a jeszcze kilka lat temu kobieta na rowerze była abstrakcją. Ubiór jest już typowo europejski - wiele osób, głównie młodych, nosi krótkie spodenki, dziewczyna ubrana w top to nic nadzwyczajnego, choć sporo zakrywa się też w hidżaby. Bulwar to pełen przegląd mody z różnych zakątków świata.

Bulwar do godziny 18 jest praktycznie pusty i nic dziwnego - mało kto chciałby dobrowolnie smażyć się w tak ostrym słońcu
Na starym mieście jak zawsze jest dużo ludzi, chodzą zorganizowane wycieczki (ich cena może przyprawić o zawrót głowy, za 25 manatów to ja sobie sama pospaceruję przez godzinę), a języki się mieszają. Wieża Dziewicza zamienia się popołudniami w wieżę Babel, turystyczni naganiacze sami nie wiedzą, w jakim języku się do mnie zwrócić. Swoją drogą, zauważyłam poprawę w znajomości języka angielskiego i kojarzenia, co to jest i gdzie leży Polska. Teraz prawie każdy ma w rodzinie czy wśród znajomych kogoś studiującego bądź pracującego nad Wisłą i nasz kraj kojarzy się nie tylko z architektami i pionierami wydobycia ropy naftowej, ale kierunkiem migracyjnym. Do Polaków lokalni odnoszą się z bardzo dużą sympatią.

Zachód słońca (gwiazda z drugiej strony) nad Morzem Kaspijskim i kilka minut popularnego ostatnio golden hour to momenty, w których Baku staje się jeszcze bardziej magiczne...
Sabayil, bo tak nazywa się moja dzielnica, to rejon kontrastów, gdzie szykowne budynki z piaskowca kontrastują z sowieckimi blokami i budkami. Myślę, że najlepszym przykładem będzie zdjęcie mojego bloku, do którego ktoś postanowił przyczepić hotel pięciogwiazdkowy:

Cóż, bywa i tak. Mieszkanie w środku prezentuje zupełnie inny standard niż skorupa, w którą zostało obudowane. U nas dba się, by blok jako tako wyglądał z zewnątrz, tam ze względu na brak funduszu remontowego, nie przeprowadza się zmian - każdy sobie dolepia własną dobudówkę.
Zakończenie
Baku zawsze było i raczej już pozostanie miastem kontrastów, jednak w odróżnieniu od sąsiedniego Tbilisi, ten kontrast nie razi w oczy. Miasto jest czyste, zadbane, imponuje zarówno dniem jak i nocą, a przede wszystkim może się poszczycić gościnnymi i pomocnymi mieszkańcami. Tak zaopiekowana jak w Baku nie czułam się nigdzie indziej. Owszem, miasto ma jeszcze trochę pracy przed sobą, ale porównując z 2019 rokiem widać, że jego władze idą w dobrym kierunku. Trzymam kciuki, aby nie zmienił się.
Comments